niedziela, 3 czerwca 2012

Rozdział 32 cz.1

- Świat widziany przez Liama-
Wracaliśmy już do domu Justyny, cały dzień był przynajmniej dla mnie strasznie udany! Najpierw rano oglądaliśmy jakiś film (na szczęście znaleźliśmy po angielsku ), potem zebraliśmy się i ruszyliśmy na spacer w miasto. Wpadliśmy na genialny pomysł żeby podzielić się na pół i zagrać w podchody. Ja byłem w drużynie  z Justyną i każdy wolny moment w grze kiedy nie musieliśmy gdzieś przebiegać itp. spędzaliśmy na przytulaniu się i e... całowaniu. Uwielbiałem w niej to, że jest taka nieśmiała. Tak na prawdę dopiero się dobrze poznajemy ale czuję, że to nie będzie krótki związek. Nie lubiła dużo mówić, woleliśmy siedzieć w ciszy i tak delektować się swoją obecnością. Jutro wyjazd!!! Nie mogę się już doczekać! Tylko ja i ona! Bez żadnych przeszkadzających najukochańszych wariatów. Kolejną jej pozytywną cechą było to, że nie lubiła pić. Ja nie mogłem prawie w ogóle więc nie czułem się przy niej skrępowany.Jednym słowem jest idealną dziewczyną dla mnie. Później kiedy zakończyliśmy grę, poszliśmy na lody. Niestety, Emilia była też opiekuńcza i uznała, że ja nie mogę po pobycie w szpitalu. W sumie miała oczywiście rację.Nienawidzę tego, że musiałem mieć ten wypadek!!! Zepsuł mi prawie wszystko!!! Opuściłem tyle występów, tyle wywiadów, tyle spotkań z wspaniałymi fanami. No cóż, takie życie. Nic już teraz nie zrobię. Więc kiedy wszyscy oprócz mnie kupili sobie po parę gałek lodów i Niall, który dołączył się do nas przed paroma minutami przestał kłócić się ze sprzedawcą, który powiedział ,że nie sprzeda mu dziesięciu gałek na jednym wafelku bo po prostu się nie zmieszczą. Głodomor po przegranej bitwie wziął po pięć gałek do dwóch wafelków i nadąsany ruszył przed siebie.Śmieją się z niego ruszyliśmy za nim i radośnie zaczęliśmy wracać do domu. Po drodze przeżyliśmy napad fanów,psychofanów. Więc po dziesięciu minutach rozmów i dawania autografów zaczęliśmy uciekać. Niestety oni byli za szybcy w końcu Harry złapał taxi do którego szybko wszyscy wsiedliśmy i odjechaliśmy.Podjechaliśmy pod same drzwi , wysiedliśmy i weszliśmy do domu gdzie rozłożony na kanapie leżał Zayn:
- Cześć Zayn- krzyknąłem - ale się zmęczyłem tym chodzeniem! Co taki smutny?- spytałem .
Spojrzał na mnie smutnymi oczami i prosząc o ciszę opowiedział nam o liście od rodziców Justyny. Powiedział też, że teraz śpi i poprosił żebyśmy jej za szybko nie obudzili. Biedna Justyna, może lepiej by było gdyby nie dostawała tego listu? Chociaż w sumie nie mogła by się z nimi pożegnać.......
_____________________________________
Wiem ,że krótki ale mam w cholere nauki sorry :) Może dodam jeszcze jeden dziś :* Kocham was za tyle wejść i proszę kom. to nie usuną bloga :)

5 komentarzy: