sobota, 26 maja 2012

Rozdział 27

-Świat widziany przez Zayna-
Impreza rozkręcał się coraz bardziej, Niall przygotował dużo jedzenia, które sam pochłaniał bez przerwy. Balowaliśmy małą grupą: Niall,Ja,Louis,Harry Justyna, Emilii ale właśnie dzięki temu było tak super. Ja, jak to ja średnio umiałem się ograniczać z alkoholem ale dzisiaj wszyscy poszli na maxa. Harry z Louisem tańczyli na środku parkietu coś co nazwałbym....eeeee..... No właśnie nie mam pojęcia jak nazwać ten styl tańca. Ja na razie spokojnie siedziałem na kanapie i śpiewałem na cały głos : ,, I'm sexy and I know it'' Justyna siedziała z Emilii i odpoczywały po tańcu z Louisem i Harrym. Wtedy wstałem i lekko chwiejnym krokiem podszedłem do Justyny. Klęknąłem, wyciągnąłem do niej rękę. Wszyscy na nas spojrzeli a ja powiedziałem te trzy słowa :
- Zatańczysz ze mną ? - zrobiem minę kota ze Shreka. One tylko się roześmiała i odpowiedziała mi tak samo wyniosłym tonem , jak ja wcześniej :
- Yes, oczywiście. 
Louis włączył piosenkę Klik ale po paru sekundach wyłączył ją i pobiegł gdzieś szybko krzycząc , żebyśmy czekali. Wrócił z gitarą Nialla któremu to ją podał i kazał grać ,, Look after you'' a Sam zaczął śpiewać Klik. My tańczyliśmy tak przytuleni do siebie, co chwile tonąc w pocałunku. Chłopaki i Emilii patrzyli na nas jak przeżywamy jedną z najbardziej romantycznych momentów w naszym życiu. Nagle z tej magicznej chwili wyrwał nas dźwięk telefonu domowego.Całe piękno nagle zniknęło. Oderwaliśmy się od siebie i Justyna pobiegła do telefonu a my jakoś nagle się uspokoiliśmy . Justyna odebrała i powiedziała :
-Halo ? - a potem mówiła po polsku więc ja nie rozumiałem nic, Emilia miała smutną minę. Spytałem ją czy wie co się dzieje odpowiedziała, że wie tylko , że coś złego. Po policzkach Justyny płynęły łzy. Kiedy skończyła, wstała i pobiegla do ogrodu gdzie rzuciła się i położyła po drzewem. Cała drżała. Zamurowało nas wszystkich. Co się mogło stać ? Pierwszy w garść wziął się Niall :
- Zayn, Idź do niej - powiedział poważnie
Kiwnąłem głową i pobiegłem do niej. Była w okropnym stanie, płakała leżąc na trawie powtarzała tylko dwa słowa, które rozumiałem 
- Mamo! Tato!!!
- Justynka! Co się stało? - powiedziałem . Odpowiedzi nie było, poszedłem do jej domu i znalazłem apteczkę prosząc Emilię aby powiedziała mi, które to są środki uspokajające. Wstała i troche pogrzebała w dużym opakowaniu. W końcu wyjęła małą fiolkę. Szybko przeczytała ulotkę , nalała wody do szklanki i wlała do niej parę kropel lekarstwa. 
- Niech wypiję to całe - powiedziała.
Szybko poszedłem dać jej lek, wypiła duszkiem. Przytuliłem ją z całj siły. Wtuliła się we mnie i tak siedzieliśmy przez około dziesieć minut. Potem lek zaczął powoli działać.  Powiedziałem :
- Kochanie, jesteś w stanie mi teraz powiedzieć czemu ???- spytałem czule
- Tak.... chlip moi rodzice, chlip, nie żyją !!!- krzyknęła znów zaczynając płakać. Zatkało mnie, nie no przecież to nie może być prawda !!! Nie może !!! Nie ma takiej opcji! 
- Jaaak ? - spytałem 
- Kiedy lecieli samolotem nad wyspą.Wiesz wycieczkowy lot na jedną godzinę.Coś wysiadło,chlip i długo próbowali się uratować. Nie udało im się!Podobno napisali list do mnie!Będzie u mnie jutro- rozpłakała się
- Ciiiiiiii ..... spokojnie- gładziłem ją po głowie- kiedy to się stało ? 
- W czasie koncertu, dokładniej w czasie piosenki Klik
Siedzieliśmy tak jeszcze długo on w końcu na wskutek wykończenia i lekarstwa usnęła. Bałem się , naprawdę się bałem. Przeciesz to ja wymyśliłem te wakacje dla jej rodziców.  To ja wybierałem nawet tą wycieczkę! Bałem się , że będzie miała do mnie pretensje. Podniosłem ją na ręce i zaniosłem po cichu do jej łóżka. Ostrożnie , żeby jej nie obudzić zszedłem na dół do reszty która siedziała w salonie na tych samych miejscach w których ich zostawiłem.Rozmawiali po cichu.Kiedy wszedłem  Lou wstał i spytał : 
- Zayn, co się dzieje  - prawie krzyknął 
- Ciszej Justi śpi!-powiedziałem- ona... jej rodzice .... ku*** nie żyją !!!- i w tym momencie przestałem udawać silnego i sam rozpłakałem się .
- O ja pierdole !!! - powiedział Harry 
Niell podbiegł mnie pocieszać , Lou z Emili poszedł przynieść tym raze dla każdego z nas ten napój uspakajający. Emili też strasznie płakała, ona znała ich przecież dużo dużo dłużej. Mój telefon dzwonił już po raz drugi , spojrzałem kto dzwoni i wyłączyłem go.Nie , na pewno nie mam siły rozmawiać z Pulem. Wypiłem lek od Emilii i Louis powiedział :
- Chodź Cię musimy się przespać , tym bardziej po tym lekarstwie.
Wszyscy łyknęli sobie tego i i ogarnęła ich i mnie taka senność, że ledwo poszedłem na górę i położyłem się koło zwiniętej w kłębek Justyny. 
_______________________________________-
 W Coffie Heaven  pisane.Ten pomysł już dawno mam w głowie CO MYŚLICIE?!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 
Dziekuje za tyle wejsć !!! Kocham was i proszę komentujcie :*

1 komentarz:

  1. jakie to smutne..pisz dalej..to jest takie wciągające..<33;**

    OdpowiedzUsuń