środa, 4 lipca 2012

44. cz.1

-Świat widziany przez Zayna-
Kiedy powiedziałem chłopakom przed koncertem,że zamierzam się oświadczyć Justynie szczęki opadły im z wrażenia. W sumie nie dziwię się. Zawsze powtarzałem jak to długo chce być wolny jak ptak, bez żadnych ograniczeń.Wiadomo, ślubu nie weźmiemy teraz, myślę iż dobrą data była by tak za rok, może nawet niestety dwa. Ale teraz wiem,że już nie łatwo będzie nam się zapomnieć! Myślę, nad tym jak przekonać żeby pojechała z nami dalej w trasę. Sprzedaje dom, no tak to dobre usprawiedliwienie ale przecież może wszystko nadzorować w trasie. Za pół miesiąca zaczyna studia w Londynie, wiem że potrzebuje jeszcze czasu na odwiedzenie jednej babci i jednego dziadka może jakąś dalszą rodzinę,znajomych. Rozumiem to ale przecież może to załatwić w tydzień przed wyjazdem na uczelnie. Dobrze się składa bo my mamy też dwu tygodniową przerwę bez prawie żadnych koncertów, wywiadów. Jedynie są chyba dwa dni kiedy mamy coś nagrywać. 
Myślałem o tym wszystkim kończąc koncert,ostatnie piski fanek, ostatnia piosenka, pożegnanie i już jesteśmy w naszych wyciszonych szatniach. Justii wraz z tą dziewczyną Nialla (no nie oficjalnie ale przecież widać!) poleciały już do tour busa. My szybko poszliśmy zrobić Meet&Greet po czym przebraliśmy się w normalne ciuchy i wyszliśmy tylnym wejściem. Myślałem,że moje uszy eksplodują! Dziewczyny krzyczały tak głośno i tak... natraczywie,że nie mogłem wytrzymać. Dałem dosłownie pięć autografów i już wsiadałem do jednego z Tour Busów.Pierwszym mieliśmy jechać my- one direction+ dziewczyny a drugim zespół. 
Wsiadłem i usiadłem koło Justyny. Nastała nie zręczna cisza. Nie przepraszam nie cisza bo reszta gadała jak najęta ale między nami... Między nią a mną. Między MOJĄ narzeczoną a mną JEJ narzeczonym. Ja nie mogę jak to brzmi. Jechaliśmy jakieś piętnaście minut i zaczymaliśmy się przed jakimś klubem. Był cały wynajęty dla nas- całego 1D + dziewczyny+zespół. Razem stanowiło to super imprezę! I tak było, wszyscy bawili się wyśmienicie. Oczywiście jak to u nas alkoholu nie brakowało. Po godzinie wszyscy byli już nieźle wstawieni, ja- co bardzo dziwne- najmniej! Jakoś czułem,że muszę być trzeźwy a do tego miałem tyle spraw do przmyślenia,że dobrze mi to służyło. Justyna tańczyła z Larrym, Niall siedział w koncie z Karoliną i gadali poważnie o czymś, ja odpoczywałem. Justyna i jej taniec!Woho! Jak ktoś nie ma kondycji to nie polecam!
Nagle coś zawybrowało w mojej kieszeni.Zdziwiłem się bo każdy z chłopaków i Justyna zrobili to samo. Dziwne było,że ktoś się przejmował jakimś sms w trakcie imprezy na maxa ! Spojrzałem na wyświetlacz: Liam. Dziwne, przecież on teraz leci, nie może używać telefonu! Otworzyłem wiadomość i przeczytałem:
,,Kochani.To już koniec,według kapitana tylko cud nas teraz uratuje.Coś się zepsuło.Nie wiem co powiedzieć.Kocham was,jesteście moją drugą rodziną,zawsze byłem,jestem,będę z wami.W końcu jestem Daddy Direction... Mam prośbę,jeżeli dacie radę to kontynuujcie zespół...Nie naciskam.Jeszcze nie wszystko stracone, zawsze jest ten 1% na przeżycie...Sms jest długi, tak wiem ale tak dużo mam wam do powiedznia, czego nie powiedziałem!Louis,Zayn,NiallerHazza,Justii-wasz na zawsze Liam''
Telefon wypadł mi z ręki, nie wiedziałem co myśleć... Wszyscy reagowali podobnie!Liam... nie no przecież to nie możliwe! Wszyscy nagle otrzeźwieli, Niall wstał i zaczął gdzieś wydzwaniać. Nie wiem co chce zrobić, nie wiem gdzie poszedł, nie wiem gdzie jestem, nie wiem gdzie jest Liam.........

-Świat widziany przez Liama-

Wysłałem sms do najbliższych mi osób i zacząłem budzić Emilii. Według kapitana mamy jeszcze około pół godziny dopóki będzie działał ostatni silnik.Słodko otworzyła oczy, spojrzała na mnie z uśmiechem.Ona nic nie wie,jak jej powiedzieć! Kiedy jednak spojrzała na mnie poprzednie emocje znikły z jej twarzy i przybrała pytający wyraz twarzy. Spojrzałem na nią z lękiem. W końcu patrząc na moje ręce,które ze stresu gniotłem powiedziałem :
-Em,silniki przestają działać, nie tylko one. Mamy około...pół godziny życia....-wyjąkałem nie patrząc na nią. Bałem się spojrzeć na nią ale musiałem widzieć jej reakcje. Najpierw pojawił się na jej strach, smutek ale potem...uśmiechnęła się! Tak! Ona się uśmiechnęła.Przejechała ręką po mojej twarzy z troską :
-Liam, jeżeli to będzie z tobą pół godziny to biorę w ciemno.
Rozpłakałem się, normalnie rozpłakałem! Ja facet,który powiennien pocieszać kobietę w takiej sytuacji a w tym momencie to ona mnie przytuliła do piersi i mówiła jak do ukochanego małego dziecka:
-Ciiiii........-gładząc po głowie
Otarłem rękami łzy, podnosząc się  spojrzałem na nią. Tak strasznie ją kochałem!Miałem związane z nią tak dalekie plany! Boże! Dlaczego?! Na każdego przychodzi moment kiedy musi, odłożyć świecę życia i iść przed siebie ale czemu już dziś?!Ja mogę umrzeć! 
Oszczędź ją! Co ona komukolwiek zorbiła!!!
-Przepraszam Cię.....-powiedziałem po cichu
-Za co mnie przepraszasz?! Za to,że znalazłam miłość życia, za to,że spędziłam z nią cudowne dni w Polsce i w czasie tego urlopu?! 
Przytuliłem ją, czułem jak bije jej serce. Wiem,że chodź stara się być silna w głębi duszy boi się bliskiego bólu, który przecież tak szybko się zbliża. Boi się śmierci,która już czeka na nas na dole...
-Obiecaj mi coś. Jeżeli,cudem przeżyjemy. Wyjdziesz za mnie, jak tylko będziemy mogli o własnych siłach dojść do ołtarza.
Teraz się rozpłakała ale chyba ze szczęścia... Chociaż. Kto wie?
Nagle usłyszałem znów ten dźwiek, najpierw jakiś brzdęk, syk i usłyszałem,że ostatni silnik pada. Zgasł! Sprawdziłem czy oboje mamy zapięte pasy ale w tej sytuacji nic chyba nie dawały. Zaczeliśmy spadać z prędkością ogromną.Złapaliśmy się za ręce. Zacząłem śpiewać :
I'll build you up, I'll never stop  Będę Cię- wychwalał Nigdy nie przestane
You know I'll take you to another world - Wiesz, że zabiorę cię do innego świata
Tyle zdążyłem. 
Poczułem szarpnięcie do przodu, przede mną w okół mnie pojawił się poduszki powietrzne, jedyne co zdążyłem jeszcze zauważyć to to,że obok nie było chyba żadnych... Nagle poczułem się lekki.... Choć z drugiej strony bolało mnie serce, otworzyłem oczy. Byłem gdzieś, więc żyję? Choć nie jest to aż takie pewne. Nagle zobaczyłem zbliżającą się do mnie Emilii...Wyglądała pięknie, jej piękne włosy prawie świeciły tu gdzieś gdzie byliśmy:
-Liam,ty żyjesz. -nie był to okrzyk radości, pytanie, raczej stwierdzenie faktu.........
_______________________________________________________
Tak wiem, wiem urywam w takim momencie :D Ale dodam ze chwilkę nowy! ♥ Dziękuje strasznie z tyle wejść , za to ,że jesteście. Wiem, miał być wczoraj, ale wróciłam tak późno,że załamka. Dziś wstałam o 14:30 a potem poleciałam do koleżanki więc rozumiecie!

3 komentarze:

  1. Dalej, dalej, dalej :3
    Niestety, przeczytałam tylko ten rozdział, ale zaraz się biorę za wszystkie od początku, bo opowiadanie jest wspaniałe <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz dalej ryczę !!!!

    OdpowiedzUsuń