-Świat widziany oczami Justyny-
Liam powiedział, że chętnie sobie poudaje iż nie wiedział nic o imprezie. W tym zamiarze wkroczyliśmy w trójkę do na razie cichego domu. W przedpokoju ozdrowieniec powiedział :
-To nie ma reszty?Nie chcieli się przywitać z starym Daddym-spytał
teatralnym głosem pełnym zdzwinia
-Gdzieś tu powinni być...-powiedział Zayn. Przerwał mu krzyk :
-Niespodzianka!!!
-Świat widziany oczami Liama-
Z za kanapy, szafy, pojawiali się goście. Najgłośniej krzyczała oczywiście reszta One Direction i Karolina,którą mocno trzymał za rękę Niall. Harry i Louis podeszli do mnie z tortem, nie... przepraszam z dwoma tortami. W każdym bądź razie na jednym były świeczki więc zdmuchnąłem je wszystkie za pierwszym razem. Ludzie zaczęli klaskać i śpiewać sto lat. Teraz był czas abym dowiedział się po co Louis też trzyma tort. Oczywiście dostałem nim w twarz. Szczerze mówiąc był bardzo smaczny. Z uśmiechem na twarzy, który ostatnio mimo starań chłopaków był bardzo rzadkim gościem na mojej twarzy, wziąłem tort od Hazzy, położyłem na jakimś stole i zacząłem go kroić. Dowiedziałem się od Justii, że było dwadzieścia pięć gości. Postarali się. Pokroiłem ten tort na tyle kawałków. Nie było z tym problemu, dużo jeszcze go zostało. Był, przepyszny a jak wyglądał! Wstawiłem nawet ZDJĘCIE na twittera jeszcze przed pokrojeniem z dopiskiem:
,,Kiedy wyszedłem ze szpitala, zastał mnie taki widok na imprezie powitalnej-niespodziankowej!Dziękuje♥ XXX''
Odświeżyłem stronę na telefonie i oczywiście już było strasznie dużo osób które RTs i nacisnęły favourite.Schowałem telefon i wróciłem do gości. Czas było się z wszystkimi przywitać.
Pierwszą osobą na którą z radością wpadłem był Olly Murs. Od naszej ostatniej trasy z jego występami bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Dostałem od niego jakiś duży prezent, podziękowałem i odłożyłem go na jeszcze pusty stół. Potem natknąłem się na Eda Sheerena. Widzę,że organizatorzy postawili głównie na gwiazdorską elitę! Za chwilę wpadłem na Eleanor, potem zobaczyłem też moje siostry. Radośnie się z nimi przywitałem, spytałem ich jak czuje się nasza mama. Powiedziały, że okey. Na koniec jeszcze tylko pouczenie :
-Jak zobaczę, którąś z was choćby lekko opitą to nie ręczę za siebie,jasne ?!- podniosłem głos
-Braciszku, my jesteśmy dorosłe. - przewróciły oczami
-Okey, Ruth i Nicole. Miłej zabawy .
Dalej witałem się z gośćmi.Dostałem maaaaaaaasę prezentów, ciekawe co na to powie obsługa samolotu, którym będziemy wracać do Londynu na ślub Zayna i Justii. Aaaaa. właśnie! W tym momencie przeleciała koło mnie wściekła Justyna. Za nią podążał jej ukochany mocno gestykulując i coś tłumacząc. Ona wybiegła na górę ,zamknęła się w swoim pokoju i tyle ją widzieliśmy. Pytającym wzrokiem spojrzałem na Zayna. Nie rozumiałem w żadnym stopniu tej sytuacji. On tylko machnął ręką i wybiegł po schodach.
-Świat widziany oczami Zayna-
Spieprzyłem sprawę.Tak, tak spieprzyłem sprawę ale no ej! Każdy popełnia błędy. Właśnie to mówiłem do zamkniętych drzwi pukając w nie z całej siły. W odpowiedzi słyszałem zawsze ten sam tekst:
-Odejdź z tąd Zayn! - płaczliwym tonem.
Chciałem być tam w środku aby móc ją przytulić, wszystko wytłumaczyć. Po godzinie poważnie zastanawiałem się nad wywaleniem drzwi. Starałem się zachowywać tak cicho,żeby myślała ,że juz nie czekam. Faktycznie, po jeszcze jednej godzinie czekania, wyszła. Moja narzeczona (och boże aby to było aktualne błagam!) kiedy zobaczyła iż wciąż tam siedzę chciała szybko z powrotem zamknąć drzwi ale w ostaniej sekundzie udało mi się wsunąć nogę mięzy drzwi. Skrzyżowała ręce nie piersiach :
-Proszę,Cię wyjdź! - powiedziała stanowczo
-Zostanę.- odpowiedziałem smutno
-Okey, to ja wyjdę!
Jednym ruchem znalazłem się przy drzwiach, przekręciłem kluczyk i schowałem go... wstyd przyznać iż w bokserkach. Pomińmy może ten temat. Justyna stała tam z otworzoną buzią patrząc na mnie.
-Pozwól,że ja Ci to opowiem z mojej perspektywy!- usłyszałem milczenie więc nie przerywałem wypowiedzi - Kiedy ty poszłaś do toalety ja usiadłem sobie spokojnie na kanapie. Nagle ona się do mnie przysiadła i dosłownie się na mnie rzuciła i zaczęła całować! Przyznaję, pierwsze sekundy byłem tak zaskoczony,że jej nie odepnchnąłem i ty właśnie to widziałaś, ale kiedy oprzytomniałem od razu ją odpechnąłem! Proszę Cię Kotku!
One chwilę pomilczała, jakby układał sobie to wszystko w głowie.
- Zayn ja też przepraszam. Wiem,że to nie twoja wina i w ogóle.
Może zauważyłeś,że od rana jestem jakaś podenerwowana?
-Nie, coś się dzieje kochanie ?-objąłem ja ramieniem
-Chciałam Ci to powiedzieć w innej sytuacji. Z zaświeconymi świecami itd. ale trudno. Będziesz tatą!
Spojrzała na mnei wyczekująco. Zakręciło mi się w głowie i... stracułem przytomność.
-Świat widziany oczami Justyny-
-Chciałam Ci to powiedzieć w innej sytuacji. Z zaświeconymi świecami itd. ale trudno. Będziesz tatą!- powiedziałam do Zayna.
On nagle zrobił się taki strasznie blado-zielony i... zemdlał! Na szczęście siedzieliśmy na ziemi, szybko zbiegłam na dół gdzie w ciągu naszej dwu godzinnej nieobecności impreza rozkręciła się na całego. Harry tańczył z Nicole, siostrą Liama, Liam w tym momencie wywijał na środku z Eleanor, Louis gadał z Edem Sheerenem, Niall i Karolina byli nie źle wstawieni i tłumaczyli jakiejś kobiecie, gdzie znajduje się Praszka (muszę się ich spytać co to jest). Większość towarzystwa była już nie źle wstawiona. Choć, Bingo! Choć w szpitalu okazało się, że z nerką Liama wszystko okey to on i tak mało pił. Chyba już z przyzwyczajenia. Dlatego przeprosiłam go z Eleanor i szybko zaciągnęłam go na górę.
-Justii ale ja dalej nie wiem o co chodzi!-powiedział
-Patrz! - rozkazałam wskazując Zayna
-No co, Malik śpi.
-ahhhh!!! On zemdlał jak mu powiedziałam, że ja... że on- zaczęłam się mocno jąkać a Liam tak dziwnie na mnie spojrzał, smutno
-Zerwałaś z nim ?! -spytał po cichu
-Cholera oczywiście,że nie! -wkurzyłam się-Ratuj go !
Wiedziałam,że Liam kiedyś przeszkolił się dokładnie pod względem pierwszej pomocy. Niby każdy to ma w szkole, ale powiedzmy sobie szczerze. Tydzień później już nic nie pamiętamy. Po akcji Daddyego Zayn powoli zaczął się budzić. Liam polecił mi przynieść mocną, słodką herbatę. Wróciłam trzy minuty później z parującym kubkiem w którym nosiłam ten wspaniały roztwór. Liam powiedział że Zayn ma po prostu odpocząć i że zostawia nas samych żebyśmy pogadali. Podziękowaliśmy mu za pomoc i spojrzeliśmy na siebie.
-Znów Cię przepraszam Justii- powiedział mój ukochany
- Zayn. Nie masz za co. Rozumiem, że dziecko to dla Ciebie za duży ciężar. W końcu masz trasę, fanów i....- przerwał mi :
-Nie. -powiedział stanowczo
-ee... co nie ?- spytałam zdziwiona
-Już nie tylko Ciebie kocham najmocniej na świecie.-powiedział
Poczułam jak moje oczy robią się coraz bardziej wilgotne i wilgotne. Nic nie mogłam na to poradzić.
-Teraz kocham też jeszcze to nasze malutkie dziecko, orzeszek który jest tutaj- powiedział kładąc rękę na moim brzuchu.
Rzuciłam mu się w ramiona. Pocałowaliśmy się. Nie był to już taki młodzieńczy pocałunek. On był pełen dorosłej miłości, wiedzy o tym,że chce się być ze sobą do końca. Do ostatniego dnia.
-Nie pozwolę żeby ktokolwiek was skrzywdził. A fani i trasa.. nie przejmuj się tym. Zawsze jakoś to sobie ułożymy.-powiedział całując mnie w czoło.
Chwilę jeszcze tak poleżeliśmy i postanowiliśmy zejść na dół. Niestety impreza już się kończyła. Większość osób spała już gdzieś pod stołem, w wannie itp.
-Świat widziany oczami Justyny-
-Chciałam Ci to powiedzieć w innej sytuacji. Z zaświeconymi świecami itd. ale trudno. Będziesz tatą!- powiedziałam do Zayna.
On nagle zrobił się taki strasznie blado-zielony i... zemdlał! Na szczęście siedzieliśmy na ziemi, szybko zbiegłam na dół gdzie w ciągu naszej dwu godzinnej nieobecności impreza rozkręciła się na całego. Harry tańczył z Nicole, siostrą Liama, Liam w tym momencie wywijał na środku z Eleanor, Louis gadał z Edem Sheerenem, Niall i Karolina byli nie źle wstawieni i tłumaczyli jakiejś kobiecie, gdzie znajduje się Praszka (muszę się ich spytać co to jest). Większość towarzystwa była już nie źle wstawiona. Choć, Bingo! Choć w szpitalu okazało się, że z nerką Liama wszystko okey to on i tak mało pił. Chyba już z przyzwyczajenia. Dlatego przeprosiłam go z Eleanor i szybko zaciągnęłam go na górę.
-Justii ale ja dalej nie wiem o co chodzi!-powiedział
-Patrz! - rozkazałam wskazując Zayna
-No co, Malik śpi.
-ahhhh!!! On zemdlał jak mu powiedziałam, że ja... że on- zaczęłam się mocno jąkać a Liam tak dziwnie na mnie spojrzał, smutno
-Zerwałaś z nim ?! -spytał po cichu
-Cholera oczywiście,że nie! -wkurzyłam się-Ratuj go !
Wiedziałam,że Liam kiedyś przeszkolił się dokładnie pod względem pierwszej pomocy. Niby każdy to ma w szkole, ale powiedzmy sobie szczerze. Tydzień później już nic nie pamiętamy. Po akcji Daddyego Zayn powoli zaczął się budzić. Liam polecił mi przynieść mocną, słodką herbatę. Wróciłam trzy minuty później z parującym kubkiem w którym nosiłam ten wspaniały roztwór. Liam powiedział że Zayn ma po prostu odpocząć i że zostawia nas samych żebyśmy pogadali. Podziękowaliśmy mu za pomoc i spojrzeliśmy na siebie.
-Znów Cię przepraszam Justii- powiedział mój ukochany
- Zayn. Nie masz za co. Rozumiem, że dziecko to dla Ciebie za duży ciężar. W końcu masz trasę, fanów i....- przerwał mi :
-Nie. -powiedział stanowczo
-ee... co nie ?- spytałam zdziwiona
-Już nie tylko Ciebie kocham najmocniej na świecie.-powiedział
Poczułam jak moje oczy robią się coraz bardziej wilgotne i wilgotne. Nic nie mogłam na to poradzić.
-Teraz kocham też jeszcze to nasze malutkie dziecko, orzeszek który jest tutaj- powiedział kładąc rękę na moim brzuchu.
Rzuciłam mu się w ramiona. Pocałowaliśmy się. Nie był to już taki młodzieńczy pocałunek. On był pełen dorosłej miłości, wiedzy o tym,że chce się być ze sobą do końca. Do ostatniego dnia.
-Nie pozwolę żeby ktokolwiek was skrzywdził. A fani i trasa.. nie przejmuj się tym. Zawsze jakoś to sobie ułożymy.-powiedział całując mnie w czoło.
Chwilę jeszcze tak poleżeliśmy i postanowiliśmy zejść na dół. Niestety impreza już się kończyła. Większość osób spała już gdzieś pod stołem, w wannie itp.